7 października br. w Światowym Dniu Godnej Pracy handlowa „Solidarność” zorganizowała happening przed gmachem Sejmu w Warszawie. Związkowcy zwrócili uwagę na pogarszające się warunki pracy w hipermarketach i dyskontach.
Na happening przyjechało kilkuset pracowników super i hipermarketów z całej Polski. Protestujące trzymali transparenty: „Najtańszym towarem w marketach są pracownicy”, „Zagraniczna manipulacja hipermarketowa kolonizacja”, „Tania siła robocza w promocji”, „Ciężka praca, marna płaca, wyzysk, przemęczenie pracą”. Na niektórych transparentach były zawieszone stringi ozdobione podpisem „Nasza praca również skąpa”.
– Przywieźliśmy do Warszawy wózek załadowany do ok. 2 metrów towarem o wadze ponad pół tony. Pracownicy marketów i dyskontów rozładowują takie wózki po każdej dostawie towaru w ich sklepach. Zachęcaliśmy parlamentarzystów, aby pomogli nam w rozładunku i na własnej skórze przekonali się jak ciężka jest praca w handlu – mówił Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Handlu „Solidarności.”
Do protestujących wyszła posłanka PiS – Beata Mazurek. – Moja partia zawsze była i zawsze będzie za pracownikiem. Jesteśmy za godnością osoby ludzkiej, za godnością pracy i godnością płacy. Zawsze będziemy wspierać ludzi pracy w Polsce – zapewniła posłanka. – To nie jest prawdą, że nie wiemy, w jakich warunkach pracują pracownicy supermarketów. Wiemy, że was wyzyskują. Nie dajcie się! Jesteśmy z wami! Nieprawdą jest to, że kobieta to słaba płeć. Panie wykorzystujcie to, że teraz premierem i szefem Inspekcji Pracy są kobiety. Nie zaniechajcie walki! – zaapelowała Beata Mazurek.
Głos zabrały również przewodniczące organizacji związkowych w sieciach handlowych oraz Dariusz Paczuski – przewodniczący Sekcji Handlu Regionu Mazowsze. – Nie dajemy rady w pracy, bo jest za duże obciążenie. A problemów jest coraz więcej. Bo kolega został zwolniony i trzeba za niego przeciągnąć paletę. I ciągle mało, i ciągle źle. I wracamy do domu: chorzy, zmęczeni, zdołowani. A tam czekają na nas rachunki za czynsz, za ubrania, za przedszkole – i znów nie dajemy sobie rady. Dlaczego? Bo nasza płaca jest wciąż minimalna. Więcej nasi pracodawcy nie są zainteresowani nam płacić. Musimy wychodzić na ulice, musimy protestować, musimy głośno mówić o tym co się dzieje – zaznaczył Paczuski i zwrócił się do posłanki Beaty Mazurek: – Pani poseł! Przez tyle lat nie dajemy sobie rady i bez waszej pomocy jeszcze długo nie damy rady. Prosimy o pomoc, pani poseł!
Uczestnicy akcji protestacyjnej złożyli w Kancelarii Sejmu oraz w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej petycję zawierającą propozycję zmian legislacyjnych zmierzających do poprawy sytuacji pracowników sieci handlowych.
Pracownicy handlu skarżą się przede wszystkim na przeciążenie pracą oraz zbyt niski poziom zatrudnienia. Jak wskazuje handlowa „S”, w ostatnim dziesięcioleciu poziom zatrudnienia w poszczególnych sieciach handlowych spadł od 40 proc. do nawet 60 proc. Kolejny problem to warunki zatrudnienia. – Z naszych szacunków wynika, że 40 proc. pracowników handlu jest zatrudnionych na umowach śmieciowych. Z kolei blisko połowa pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Wynagrodzenie za pracę przy takich warunkach nie wystarcza na utrzymanie nawet na najskromniejszym poziomie – wskazał Bujara.
W ocenie Bujary problemem jest również brak dialogu społecznego w handlu. – W naszym kraju nie ma organizacji zrzeszających pracodawców z handlu, nie ma dialogu na poziomie całej branży. W wielu krajach europejskich do tworzenia takich organizacji pracodawców obliguje prawo. U nas zarządy sieci handlowych są skupione wyłącznie na pomnażaniu zysków, niestety bardzo często dzieje się to kosztem pracowników. To trzeba zmienić, ale tego nie da się zrobić bez zaangażowania państwa – podkreślił przewodniczący.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!