Polacy strajkują coraz mniej

Im większy kryzys, tym rzadziej Polacy strajkują  – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na dane GUS. W Polsce w 2012 roku zarejestrowano jedynie 17 strajków, to o 36 mniej niż rok temu.

Sytuacja w Polsce różni się od tej w krajach Europy Zachodniej, gdzie – wraz z pogorszeniem się warunków pracy – liczba strajków wzrosła. Jak podaje „DGP”, w Hiszpanii od 2008 roku dochodziło rocznie do ponad 700 strajków, w Wielkiej Brytanii w latach 2008–2011 strajkowano średnio 130 razy rocznie. Polską zachowawczość potwierdzają wyliczenia magazynu „The Economist” oparte na danych Światowej Organizacji Pracy. Wynika z nich, że Polacy pod względem dni przeznaczonych na strajki są w lidze państw skandynawskich. Przerywamy pracę nieco częściej niż Szwedzi i Holendrzy, ale rzadziej niż Duńczycy, Finowie czy Niemcy.

Polacy, po rekordowym roku 2008, kiedy zarejestrowano 12 765 strajków, wyraźnie się uspokoili. W 2009 roku strajków było 49, w 2010 – 79, 2011 – 53 i wreszcie w 2012 – jedynie 17 (mimo kontrowersyjnego podniesienia wieku emerytalnego).

Nie strajkuję, bo boję się o etat

Co wpływa na takie statystyki? Przede wszystkim forma zatrudnienia.

Obecnie obok pracowników zatrudnionych na pełen etat występują pracownicy z umowami na czas określony lub zaangażowani w firmie przez agencje pracy tymczasowej – tłumaczy w rozmowie z „DGP” prof. Juliusz Gardawski, socjolog z SGH. Jego zdaniem w sytuacji gdy bezrobocie rośnie, pracownicy na pełnych etatach niechętnie godzą się na strajk, bo mogliby stracić cenną formę zatrudnienia. – A ci zatrudnieni w nietypowych formach (np. na umowy cywilne) nie są zainteresowani strajkiem, bo nic im on nie daje – dodaje.

Poza tym, wraz ze zmianą sposobu zatrudnienia, spadło zaangażowanie pracowników w związki zawodowe. Cytowany przez gazetę profesor Henryk Domański, socjolog z PAN, wskazuje, że do związków zawodowych należy 6 proc. pracowników. Na początku lat 90. – 25 proc.

Z kolei prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych uważa, że związki organizują mało strajków, bo na ogół biorą pod uwagę sytuację ekonomiczną firm – nie chcą powodować ich bankructw. – Najbardziej na liczbę strajków wpływa sytuacja na rynku pracy – podkreśla prof. Kabaj. Jeśli jest dobra, protestów jest więcej.

Są tez inne koncepcje – prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, przywoływany przez „DGP” twierdzi, że protestów pracowniczych jest mało, ponieważ pierwsze symptomy spowolnienia gospodarczego uderzyły w Polaków w sposób bardzo rozproszony. Nie były wycelowane w jedną, zorganizowaną grupę zawodową czy społeczną. – Protesty pojawiają się wówczas, gdy negatywne skutki zmian odczuwa właśnie taka grupa – podsumowuje prof. Czapiński.

 

Złagodzić konflikt

Zmiany zachodzą też w samych związkach. NSZZ „Solidarność” w ramach specjalnych projektów przeprowadza szkolenia, podczas których związkowcy uczą się, jak rozmawiać i łagodzić konflikty.

W ramach projektu Konstruktywny dialog – program rozwoju kompetencji liderów NSZZ „Solidarność”  przeszkoliliśmy 1560 przedstawicieli komisji zakładowych – mówi Elżbieta Wielg, kierownik Działu Programów Europejskich KK. – Takie osoby już inaczej prowadzą dialog z pracodawcą.

Jak podkreśla Wielg, wiele konfliktów można załagodzić jeszcze przed zastosowaniem przepisów ustawy o sporach zbiorowych. – Teraz jesteśmy w trakcie szkoleń negocjacyjnych oraz szkoleń dla mediatorów. To może spowodować, że ostrych konfliktów i strajków będzie jeszcze mniej – dodaje.

www.solidarnosc.org.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz