Lawinowo rośnie liczba pracodawców niewypłacających pensji pracownikom. W ubiegłym roku było ich ponad 100 tys., co stanowi wzrost aż o 51 proc. Tylko w okresie od stycznia do listopada 2012 r. kwota zaległych wynagrodzeń osiągnęła kwotę ponad 208 mln zł. To prawie 60 proc. więcej niż w analogicznym roku 2011.
Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Tadeusza Majchrowicza, skala tej patologii, którą związkowcy nazywają na wprost – przestępstwem, jest tak duża, bo pracodawcy czują się bezkarni.
– Prokuratura najczęściej to umarza ze względu na tzw. niską szkodliwość, a sądy nakładają niewielkie grzywny – komentuje Majchrowicz.
Chociaż zdarzają się przypadki wyroków skazujących, jak np. kara 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu dla właścicielki firmy z woj. łódzkiego, to jednak są to przypadki niezwykle rzadkie, nie mające większego wpływu na coraz gorszą sytuację pracowników pozbawianych w ten sposób środków do życia.
Sytuacji znacząco nie poprawia aktywność Państwowej Inspekcji Pracy, która choć złożyła w ubiegłym roku blisko 800 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez pracodawców i 3,3 tys. wniosków do sądu, wysokość nakładanych kar jest niewielka i nie odstrasza nieuczciwych przedsiębiorców, dla których opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń są często sposobem kredytowania swojej działalności.
m.lewandowski
http://www.solidarnosc.org.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!