Mam 49 lat. Od dziewiętnastego roku życia zawsze pracowałem. Nagłe zwolnienie było dla mnie wstrząsem. Moje życie całkowicie się zmieniło. Byłem z wizytą u lekarza psychiatry, biorę leki- mówi w rozmowie z Przemysławem Dubińskim, Andrzej Andrzejewicz, Przewodniczący Komisji Zakładowej Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Międzyrzeczu Podlaskim.
– Jak doszło do tego, że nie ma Pan pracy?
– Tak naprawdę sam tego do końca nie wiem. 1 grudnia 2010 roku byłem na urlopie. Znajomy działacz związkowy zawiadomił mnie, że od godz. 10.00 trwa zebranie załogi, na którym obecny jest kandydat na burmistrza Międzyrzecza Podlaskiego, Pan Artur Grzyb. Niestety dotarłem na sam koniec spotkania. Zdążyłem tylko spytać dlaczego nikt nie poinformował mnie o nim wcześniej. Po zakończonym zebraniu poprosiłem znajomych żeby podwieźli mnie w okolice domu samochodem firmowym, gdyż akurat jechali w tą stronę. Wtedy pojawił się problem, bo zgody na to nie wyraził Pan Litwniniuk. Po interwencji dyrektora zakładu zdecydowałem, że wrócę do domu na piechotę.
– Więc dlaczego Pana zwolniono?
– Kilka dni później doszły mnie słuchy, że ponoć byłem na spotkaniu pod wpływem alkoholu i naubliżałem burmistrzowi oraz dyrektorowi zakładu.
– A tak było?
– Oczywiście, że nie! Mam na to 6 świadków, którzy poświadczą to w Sądzie. Co więcej dyrektor zakładu próbuje mi wmówić, że po spotkaniu zakładowym wręczył mi wymówienie z pracy. Nic takiego nie miało miejsca. Na terenie zakładu są zamontowane kamery. Gdyby ktoś wręczył mi wymówienie wszystko nagrałoby się na taśmie. Mój pracodawca nie dostosował się do procedur określonych w prawie pracy. Zgodnie z nimi stanowisko w sprawie mojego zwolnienia musiała wydać komisja zakładowa, do której nie zwrócono się o opinię. Pracodawca musi się o nią starać, nawet jeżeli chodzi o zwolnienie dyscyplinarne, tak jak to ma miejsce w moim przypadku. Świadectwo pracy dostarczono mi natomiast drogą pocztową. Oficjalnie o zwolnieniu dowiedziałem się przez pocztowe awizo!
– Czy dochodziło wcześniej do zatargów pomiędzy Panem, a dyrektorem zakładu?
– Absolutnie nie. Chyba, że za takowe można uznać sytuację, gdy nie zgodziłem się, jako przewodniczący komisji zakładowej, na wydłużenie rozliczenia czasu pracy.
– Jakie były zatem, Pana zdaniem, powody zwolnienia?
– Myślę, że zadawałem zbyt wiele pytań dotyczących funkcjonowania zakładu i pracujących w nim ludzi. Byłem zbyt dociekliwy i niewygodny. A przecież, jako przewodniczący komisji zakładowej, czułem się w obowiązku wyjaśnić wszelkie niejasności w funkcjonowaniu firmy.
– Sprawa trafiła do Sądu?
– Tak. 18 stycznia br. odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie wyjaśnienia mojej sytuacji. Druga wyznaczona jest na 3 marca. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i wygram. Bardzo pomaga mi przynależność do związków zawodowych – jestem pracownikiem chronionym. Przydzielono mi adwokata. Dzięki temu w sądzie czuję się pewnie. Nie jestem bezbronny wobec pracodawcy.
– W jakiej znajduje się Pan obecnie sytuacji?
– Ostatnią pensję otrzymałem za listopad 2010 roku. Przynajmniej do 3 marca dalej będę pozostawał bez pracy i wynagrodzenia. Jest mi bardzo ciężko. Z pensji żony nie jesteśmy w stanie utrzymać naszej rodziny (mam dwoje dzieci- syn studiuje, a córka jest w klasie maturalnej). Niestety nie mamy również żadnych oszczędności. W tej sytuacji znów bardzo pomaga mi przynależność do „Solidarności”. Związek z Białej Podlaskiej udzielił mi jednorazowego wsparcia finansowego. Zobowiązała się do tego także moja Komisja Zakładowa.
– Czy chciałby Pan wrócić do firmy, czy niezależnie od wyroku Sądu nie wyobraża sobie takiej możliwości?
Chcę wrócić do pracy. Jeżeli wyrok sądu będzie dla mnie pomyślny, mogę starać się o odszkodowanie za straty moralne. Jednak nie planuję tego robić. Jedyne, czego chcę, to sprawiedliwości i powrótu na stanowisko pracy
.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!