Skandowali stoczniowcy przed Urzędem Rady Ministrów w Warszawie, 20 czerwca br. Pracownicy Stoczni Gdańskiej domagali się wyjaśnienia sprawy wysokości pomocy publicznej, jaką zakład otrzymał po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
Skandowali stoczniowcy przed Urzędem Rady Ministrów w Warszawie, 20 czerwca br. Pracownicy Stoczni Gdańskiej domagali się wyjaśnienia sprawy wysokości pomocy publicznej, jaką zakład otrzymał po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
Zdaniem pracowników, wymieniana obecnie kwota jest kilka razy wyższa niż ta, o której mówiono przed prywatyzacją zakładu. Tymczasem Komisja Europejska żąda redukcji mocy produkcyjnych albo zwrotu pomocy publicznej. W przypadku gdańskiego zakładu chodzi o zamknięcie dwóch z trzech pochylni lub zwrot 750 mln zł. Jeśli chodzi o Stocznię Gdynia, zakład miałby użytkować tylko jeden z dwóch suchych doków. Wariant połączenia obu stoczni pozwala zlikwidować wszystkie pochylnie w Stoczni Gdańskiej i pozostawienie jedynie suchych doków w Gdyni. W takim przypadku jednak może dojść do dużych zwolnień pracowników. Zdaniem związkowców, w przypadku zamknięcia pochylni w obu stoczniach straciłoby pracę około dwóch tysięcy ludzi.
Na temat ewentualnego stworzenia w Trójmieście jednej wspólnej stoczni na razie toczą się rozmowy w Ministerstwie Skarbu. Związkowcy napisali już w tej sprawie listy: do premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!