Przygotowania do manifestacji 31 sierpnia w stolicy, prowadzone przede wszystkim przez Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarności”, zostały poważnie utrudnione wskutek działalności w jego szeregach agenta SB Sławomira Miastowskiego. Dzięki niemu właśnie, w przeddzień demonstracji wpadł w ręce SB członek RKW Zbigniew Romaszewski, twórca podziemnego radia „Solidarność”.
Demonstracje w warszawie tłumić miało blisko 8 tysięcy milicjantów wspieranych przez 1 100 żołnierzy WSW i WOWewn. Już w godzinach przedpołudniowych szczelnie obstawili oni miejsca, w których zbierać się mieli, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami i apelami, manifestanci. Ludzie zaczęli gromadzić się w różnych częściach Starówki po godzinie czternastej. Początkowo milicja ograniczała się do masowego legitymowania przez megafony o rozejście się. Kiedy jednak około siedemnastej, liczący ponad dwa tysiące ludzi tłum, zgromadzony na ul. Bednarskiej zignorował kolejne wezwania MO, nastąpił atak…
Przygotowania do manifestacji 31 sierpnia w stolicy, prowadzone przede wszystkim przez Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarności”, zostały poważnie utrudnione wskutek działalności w jego szeregach agenta SB Sławomira Miastowskiego. Dzięki niemu właśnie, w przeddzień demonstracji wpadł w ręce SB członek RKW Zbigniew Romaszewski, twórca podziemnego radia „Solidarność”.
Demonstracje w warszawie tłumić miało blisko 8 tysięcy milicjantów wspieranych przez 1 100 żołnierzy WSW i WOWewn. Już w godzinach przedpołudniowych szczelnie obstawili oni miejsca, w których zbierać się mieli, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami i apelami, manifestanci. Ludzie zaczęli gromadzić się w różnych częściach Starówki po godzinie czternastej. Początkowo milicja ograniczała się do masowego legitymowania przez megafony o rozejście się. Kiedy jednak około siedemnastej, liczący ponad dwa tysiące ludzi tłum, zgromadzony na ul. Bednarskiej zignorował kolejne wezwania MO, nastąpił atak.
Starcia z użyciem kamieni, pałek i petard szybko objęły Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat (gdzie zbudowano barykady) i wąskie uliczki Starego Miasta. „W rejonie skrzyżowania ze Świętokrzyską – pisał reporter „Polityki” – dostajemy się pod ostrzał gazowy. Środkiem ulicy jedzie szpica milicyjna rzucając petardy z gazem. Szpica przejeżdża, gaz rozrzedza się, ludzie wracają.
Milicja unikała bezpośrednich starć, wysyłając przeciw manifestantom armatki wodne i ostrzeliwując ich granatami łzawiącymi. W tym samym czasie gdy trwały walki na ul. Świętokrzyskiej, przy pl. Defilad zaczął się gromadzić tłum, w środek którego ruszyły patrole ZOMO w pełnym rynsztunku bojowym. Spora grupa ludzi, zebrana na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i al. Jerozolimskich, weszła na plac skandując Chcemy Lecha! Po zdecydowanym ataku milicji ludzi rozpierzchli się na różne strony, zaś na silnie patrolowanym placu zapanował spokój.
Około siedemnastej, spod Rotundy PKO wyruszył w kierunku pl. Konstytucji kilkutysięczny, dobrze zorganizowany pochód z transparentami „Solidarność”. Po chwili dołączyła do niego grupa wychodząca z ul. Kruczej. Gdy pochód zbliżał się już do placu, nastąpił atak kolumny ZOMO, która wyjechała przed tłum samochodami z włączonymi światłami i sygnałami dźwiękowymi. Po natarciu milicji ludzi rozproszyli się bezładnie, chroniąc się w bramach i bocznych ulicach, by po kilku minutach zebrać się ponownie i kontynuować marsz. Sytuacja taka powtarzała się kilkokrotnie do godziny 18, kiedy ZOMO zdołało ostatecznie rozproszyć tę grupę.
Zamieszki zaczęły ogarniać coraz większy obszar miasta. Ul. Marszałkowska oraz pl. Zbawiciela i Dzierżyńskiego zostały zamknięte dla ruchu. Kordon milicjantów otoczył Urząd Stołeczny na pl. Dzierżyńskiego. Podobny kordon chronił sąsiedni Pałac Mostowskich – siedzibę Komendy Stołecznej MO. W Alejach Jerozolimskich gmach Komitetu Centralnego partii, otoczony szpalerem ZOMO z pistoletami maszynowymi zaopatrzonymi w bagnety – budził grozę.
Do kolejnych starć doszło w okolicach pl. Zbawiciela, kiedy dwie kompanie WSO ze Szczytna, wspierane przez dwie kompanie warszawskiego ZOMO, uderzyły na zgromadzony tam tłum ludzi. Tym razem siły milicyjne starły się nie tylko rozproszyć, ale także okrążyć i ostatecznie zlikwidować grupy demonstrantów. Po godzinie siedemnastej zajścia rozszerzyły się na teren Muranowa i Woli. Na ul. Marchlewskiego milicja usiłowała rozproszyć dwutysięczną grupę demonstrantów. Doszło przy tym do ostrzelania petardami okien okolicznych wieżowców. Równocześnie rozpędzono demonstrację na pl. Trzech Krzyży. Do późnych godzin wieczornych krążyły jeszcze po Śródmieściu małe grupy manifestantów rozpraszane przez ZOMO.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!