Gorączka kampanii wyborczej, wśród błysku fleszy, nie sprzyja pogłębionej refleksji nad przyszłym kształtem naszego państwa. Na spotkaniach z wyborcami czy podczas krótkich wystąpień telewizyjnych trudno też o rzetelne przedstawienie propozycji programowych kandydata na prezydenta, o przedstawienie zobowiązań wobec Polski. A to jest przecież najważniejsze. Odpowiedź na pytanie – jakiej Polski chcemy? – przełoży się wszakże na głosy wyborców, co zadecyduje o przyszłości nas wszystkich. Niech ten krótki tekst będzie skrótem, zapowiedzią programu, który jako prezydent zamierzam realizować i wspierać.
Gorączka kampanii wyborczej, wśród błysku fleszy, nie sprzyja pogłębionej refleksji nad przyszłym kształtem naszego państwa. Na spotkaniach z wyborcami czy podczas krótkich wystąpień telewizyjnych trudno też o rzetelne przedstawienie propozycji programowych kandydata na prezydenta, o przedstawienie zobowiązań wobec Polski. A to jest przecież najważniejsze. Odpowiedź na pytanie – jakiej Polski chcemy? – przełoży się wszakże na głosy wyborców, co zadecyduje o przyszłości nas wszystkich. Niech ten krótki tekst będzie skrótem, zapowiedzią programu, który jako prezydent zamierzam realizować i wspierać.
Gdy w niedzielę 23 października postawimy krzyżyk przy jednym nazwisku i będziemy wrzucać nasze głosy do urn wyborczych, w istocie podejmiemy ostateczną decyzję: czy opowiadamy się za Polską solidarną czy liberalną, za Polską dla każdego czy tylko dla wybranych elit pieniądza i władzy. Niech ów podział, niech to zderzenie ani przez chwilę nie zostanie zagłuszone przez medialny szum.
Moim fundamentalnym zamierzeniem jest IV Rzeczpospolita w której ze wzrostu gospodarczego mogą korzystać wszyscy Polacy, a nie tylko wąska grupa najbogatszych. Ta zasadnicza idea przyświeca również całemu programowi Prawa i Sprawiedliwości. Jej realizacja oznacza gruntowną przebudowę państwa, zasadniczą reorientację polskiej polityki społeczno ? ekonomicznej wraz z przywróceniem jej wymiaru moralnego. Zmiany takie są nakazem chwili, co więcej, w najwyższym stopniu zgodne są z dalekosiężną wizją Polski zasobnej dzięki zamożności jej obywateli. Ich wprowadzenie będzie jednak przedsięwzięciem trudnym, wymagającym zgody większości Polaków. Będzie przedsięwzięciem wymagającym zawarcia nowej umowy społecznej.
Umowa ta musi zostać zawarta pomiędzy najważniejszymi grupami społecznymi: związkami zawodowymi, przedstawicielami pracodawców, innymi organizacjami społecznymi. Za najbardziej autentyczną reprezentację pracowników uważam NSZZ ?Solidarność?, ale jestem zdania, że na równych prawach trzeba rozmawiać ze wszystkimi ważnymi centralami związkowymi oraz władzami. Wielką rolę w doprowadzeniu do zawarcia takiej umowy powinien odegrać Prezydent RP. Chciałbym móc osobiście uczestniczyć w tych pracach.
Nowa umowa społeczna, zawarta w imię dobra wspólnego, musi określać metody i środki, którymi chcemy osiągnąć zamierzony cel. Warunkiem koniecznym do jej realizacji jest naprawa państwa. Będzie się ona składać z dwóch podstawowych rodzajów działań: oczyszczenia oraz umocnienia państwa. Pierwszy z nich polega na pozbyciu się peerelowskiego dziedzictwa i rozbiciu powstałych na jego gruncie układów. Drugi polega na stworzeniu silnego, uczciwego i sprawnego aparatu państwowego, zdolnego do zapewnienia obywatelom szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Musimy postawić przede wszystkim na zwiększenie ilości miejsc pracy, na rozwój przez zatrudnienie. To dzięki niemu możliwy będzie wzrost gospodarczy stwarzający zwykłemu Polakowi elementarne warunki życia i pracy. Musimy uzdrowić finanse publiczne i przełamać zapóźnienia w inwestycjach. Konieczne jest zażegnanie kryzysu mieszkaniowego oraz przebudowa ochrony zdrowia i systemu edukacji. Bez tego nie może być mowy o zapewnieniu pomyślnego bytu przeciętnej polskiej rodzinie. Niezbędne jest przywrócenie ochrony pracy. Nowa umowa społeczna musi stworzyć podstawy do zmiany polityki społecznej, likwidować strefy ubóstwa i wykluczenia, stanowić ważny element polityki prorodzinnej państwa.
Tak więc opowiadam się za Polską solidarną i za Polską ?Solidarności?, gdzie każdy będzie miał równe szanse na naukę, pracę i godne życie, dbającą o każdego, bez dzielenia ludzi na lepszych i gorszych. Mój program to Polska w którym praca nie oznacza wyzysku ani zagrożenia dla zdrowia i życia, a prawa pracownicze są przestrzegane. Gdzie dotrzymuje się umów o warunkach i czasie zatrudnienia, o emeryturach, o należnych świadczeniach. Gdzie prywatyzacja nie oznacza wyrzucania ludzi na bruk.
Ustrojowym wyrazem tych zmian, naszego przejścia do IV Rzeczypospolitej, powinna być nowa Konstytucja, której projekt został już przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość.
Dzięki nowej umowie społecznej może powstać państwo silne, sprawne, nie marnujące publicznego grosza, zdolne rozwiązać nasze podstawowe problemy i odsunąć zagrożenia.
O tym, czy powstanie, zadecydujemy wszyscy.
Lech Kaczyński
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!