Chcemy dobrego managera!

Dzisiaj, 7 grudnia br. przed warszawskim ratuszem odbyła się pikieta pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Pracownicy MPO walczą m.in. o: wyższe wynagrodzenia w spółce, które pomimo podwyżki 500 zł brutto cały czas są poniżej średniej warszawskich zarobków, bezpieczeństwo pracowników, szczególnie tych pracujących przy odbiorze odpadów.

– Przede wszystkim chodzi o obronę miejsc pracy. Osoby, które w tej chwili kierują naszą spółką, nie spełniają naszych oczekiwań. Nie ma in-house’u, przetargi też wychodzą nam bardzo słabo. Niedługo może się okazać, że kilkaset osób straci pracę – mówił Waldemar Wolski.

Do protestujących wyszedł Tomasz Bratek, Zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.

Powiedział, że dla miasta bardzo istotna jest prawidłowa realizacja zadań publicznych w obszarze gospodarki odpadami komunalnymi, a to można osiągnąć dzięki powiedzeniu usług spółce samorządowej, gwarantującej jakość i niezawodność usług.

Dodał, że aby do tego doprowadzić, potrzebne są inwestycje. – Te inwestycje w oparciu o MPO, jak państwo doskonale wiecie, są dzisiaj przeprowadzane. Co prawda, zewnętrzne podmioty nie ułatwiają nam tego, ale chcemy, aby Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, w ramach in-house’u, o który się bardzo mocno staramy (KIO niestety odmówiło nam tego, ale walczymy w sądzie dalej) było podstawą systemu gospodarki zamkniętej odpadami, tak abyśmy mogli zbudować silne przedsiębiorstwo z dobrymi wynagrodzeniami dla państwa, z godnymi warunkami płacy i pracy – mówił do pikietujących.

Zapewnił, że Miasto planuje spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych działających w MPO, ale nie podał konkretnego terminu. Powiedział, że odbędzie się ono, kiedy „zostaną dopełnione wszystkie formalności”.

– W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, które są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania – apelował do wiceprezydenta Warszawy Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „S” w MPO.

– Znów usłyszeliśmy kilka okrągłych zdań na temat, jak Miasto „troszczy się” o naszą firmę. I żadnych konkretów. A przecież my mamy olbrzymie problemy. Potrzebujemy dobrego managera, który przeprowadzi rzeczową restrukturyzacje firmy!  – mówili pracownicy MPO.

Zapewnienia Zastępcy Prezydenta pozostawiły niesmak.

– Chyba czas na bardziej zdecydowane działania, bo dialogu jak nie było tak i niema – podsumowali spotkanie z przedstawicielem Miasta związkowcy.

Pracownicy MPO, mimo niesprzyjającej pogody, przez około godzinę pikietowali przed Ratuszem. Waldemar Wolski przypomniał, że pracownicy MPO protestowali już przed ratuszem 13 lipca. Wówczas również przybyli, by wyrazić niezadowolenie w związku z tym, co się dzieje w spółce.

– Pod koniec lipca spotkaliśmy się z prezydentem Trzaskowskim, przekazaliśmy mu informacje o tym naszym niezadowoleniu. Przekazaliśmy cztery problemy: przede wszystkim wynagrodzenia, które w tym samym dniu, w którym była pikieta, podniesiono o 500 zł brutto, co i tak nie pokryło tych różnic płacowych, jakie są na rynku warszawskim. Zarabiamy mniej niż rynek warszawski oferuje – przekonywał Wolski.  – Druga sprawa to była kwestia bezpieczeństwa, tu chodzi głównie o załogi odbierające odpady z nieruchomości jak i bezpieczeństwo w bazach. Trzecia rzecz to kolesiostwo w spółce. Czwarta – to ewentualne, podkreślam, ewentualne nieprawidłowości dotyczące przede wszystkim przetargu. Pan prezydent obiecał, że dwoma pierwszymi sprawami zajmie się od razu, a do dwoma ostatnimi zajmie się komisja wewnętrzna do sprawdzenia, jak faktycznie to wygląda – mówił Wolski.

Jak przekonywał, pracownicy MPO czekali trzy miesiące na to, żeby ktoś ich poinformował, co się w tej kwestii dzieje. – Jest następna pikieta – jest następna odpowiedź pana prezydenta. Czytam ją po raz kolejny i ręce opadają. Jesteśmy panie prezydencie zawiedzeni tą odpowiedzią. To jest nic innego, jak zamiatanie problemu pod dywan. Dlatego jeszcze raz mówimy: niech Pan pozabiera polityków i ich znajomych z naszej spółki! Nasza spółka nie jest miejscem dla spadochroniarzy! My potrzebujemy menadżera, kogoś, kto się zna, przeprowadzi restrukturyzację spółki i przygotuje ją do przetargów – apelował Waldemar Wolski.

Przekonywał, że już teraz pracownicy odchodzą do innych firm w poszukiwaniu lepszych zarobków.

– Ten problem można rozwiązać tylko w jeden sposób – podnieść płace do poziomu rynkowego. Dlaczego my mamy mniej zarabiać? My pracujemy i chcemy zarabiać godziwie, tak żeby od pierwszego do pierwszego nam starczało na podstawowe rzeczy – mówił. I dodał: – Jeżeli będzie trzeba, będziemy przychodzić tutaj co parę tygodni i przypominać się. Część pracowników już traci cierpliwość. My nie chcemy strajkować, nie chcemy mieszkańcom Warszawy robić problemów w postaci nie odbierania odpadów. Ale jeżeli na odpowiedź na nasze postulaty będziemy czekać miesiącami, to niestety trzeba będzie się z tym liczyć.

Waldemar Wolski wyraził nadzieję, że na początku przyszłego roku przedstawiciele pracowników w MPO spotkają się z władzami miasta i będą mogli spokojnie porozmawiać o postulatach.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz