Od 9.30 min
Jakie szykany spotykają związkowców ze strony pracodawców?
Wszelkie możliwe. Katalog szykan jest tak szeroki, że aż ciężko je wszystkie wymienić. Od utrudnienia działalności związkowej, poprzez szargania dobrego imienia działaczy i cały szereg innych działań do zwolnienia z art. 52 włącznie, czyli ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. A w sądach często okazuje się, że te zwolnienia są bezzasadne. Natomiast proces przywrócenia do pracy do tej pory trwa bardzo długo. I ci ludzie tracą wszystko. Tracą pracę, dotychczasową karierę zawodową, rozsypuje się organizacja zakładowa. Często cierpi na tym również życie rodzinne.
Ja pochodzę ze Śląska a tam Związki Zawodowe są bardzo mocne. Przede wszystkim Związki funkcjonujące w zakładach górniczych. Tam zasada jest taka: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
I tak powinno być. To powinna być podstawowa idea. Natomiast nie zawsze działamy w zakładach produkcyjnych. Nie zawsze mamy w zakładzie pracy zatrudnionych parę tysięcy osób czy nawet parę set. Jest masa zakładów pracy, gdzie zatrudnionych jest kilkadziesiąt osób, a Związku jest dziesięć, dwadzieścia osób, no i tej siły przebicia, mocy sprawczej aż tak dużej nie ma. Natomiast problemy są. Często gęsto o wiele większe, niż w dużych zakładach pracy. Jeżeli chodzi zwłaszcza o szykanowanie ze względu na działalność związkową.
Bardzo dobrze, że Związek Zawodowy w dużych zakładach może zaakcentować pewne rzeczy, łącznie z tym, żeby chronić działaczy związkowych. Natomiast nie zawsze i nie wszędzie. Tam, gdzie organizacje są mniejsze tej mocy brakuję. Oczywiście Solidarność to „jeden z drugim, nigdy przeciwko jeden drugiemu” – dlatego wspieramy się. Niemniej jednak w mniejszych zakładach pracy, w prywatnych koncernach to jest dużo poważniejszy problem. To jest naprawdę „być albo nie być” dla wielu ludzi.
Często zadajemy pytanie, dlaczego członków związku jest coraz mniej w Europie i w Polsce? Między innymi dlatego, że Związki Zawodowe, nie bójmy się tego sformułowania – są tępione przez pracodawców, są niszczone. Jak najłatwiej zniszczyć organizację związkową? Zniszczyć jej lidera.
Gdzie jest więcej patologii w państwowych spółkach czy w firmach prywatnych? Na przykład duże koncerny nie bardzo się liczą z krajowym prawodawstwem, bo czują sie po prostu silniejsze.
Zgadza się. W koncernach mówi się tak: „u nas obowiązuje prawo korporacyjne”, czyli pozycjonują siebie nad prawem państwowym. Ale to świadczy też o tym, że my, jako państwo, nie stanęliśmy na wysokości zadania. Musimy te sprawy poprawić.
Jeżeli mamy prawo i jeżeli jest ochrona działacza związkowego, ochrona społecznego inspektora pracy, członka Rady Pracowniczej, ale również każdego innego pracownika chronionego: np. kobiety w ciąży – to musi być bezwzględnie przestrzegane. Ochrona stosunku pracy ludzi, którzy działają w imieniu pracowników musi działać. Zazwyczaj są to wzorowi pracownicy. Koledzy, których szanujemy, lubimy. I co się dzieje, po objęciu funkcji związkowej? Co się dzieje po założeniu związku zawodowego? Często nagle okazuje się, że pracownik traci zaufanie, rozpowszechnia się informacja, która ma na celu zniszczyć jego reputacje. W sądach słyszymy od pracodawców „ale ten człowiek był nielubiany, on nie współpracował z grupą” , a przecież jeszcze niedawno założył organizację związkową składająca się z wielu osób. Jakby on mógł założyć organizację, nie będąc lubianym, nie mając autorytetu?
W państwowych spółkach ten problem też istnieje. Zależy od podejścia kadry zarządzającej. Ale w prywatnych koncernach takie patologii spotykają się częściej.
Czy to prawo, które wejdzie w życie w 2024 roku ma szansę wyeliminować te patologie?
To jest pierwszy, bardzo istotny krok, aby poprawić ta sytuację. Dlatego, że pracownik zwolniony najczęściej z art. 52, zostaje przez Sąd Pracy przywrócony do pracy po pięciu, a nawet ośmiu latach. Wraca do zakładu pracy i od razu dostaje od pracodawcy kolejne zwolnienie dyscyplinarne. Czyli przed nim znów 5-8 lat sądowych batalii. Przecież to jest nie do pomyślenia!
Albo pracownik wraca a tam już nic nie ma: ani ludzi, którzy go znali i razem z nim zakładali organizacje i samej organizacji też nie ma.
Można napisać najlepsze przepisy na świecie, ale jeżeli sądy nie będą szybciej pracowały, to sytuacja nie ulegnie zmianie.
Wracamy do kwestii sądownictwa. Wiele wyroków są takie jakie są. Niektórzy mówią, że do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, ale czasami pozbawione są one jakiejkolwiek logiki.
Natomiast to rozwiązanie, które wejdzie w życie będzie powodowało, że na każdym etapie postępowania, na wniosek zwolnionego działacza związkowego, sąd będzie musiał przywrócić go do pracy, do momentu wydania prawomocnego wyroku. To jest milowy krok.
To coś co powinno działać od 1989 roku.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!