„Którzy ogień podsycą…” rozmowa z Dariuszem Paczuskim po premierze filmu o KWiSach.

 

W warszawskim kinie Atlantic, przy ul. Chmielnej w środę 22 maja odbył się wyjątkowy pokaz filmu. Wyjątkowy, bo opowiada o historii odznaczenia, które jest znakiem wdzięczności państwa polskiego dla osób, które swymi zmaganiami z systemem komunistycznym w latach 1956–1989 przyczyniły się do odzyskania przez Polskę niepodległości po półwieczu zniewolenia i zależności od Związku Sowieckiego. Film o kulisach powstania Krzyża Wolności i Solidarności, „Którzy ogień podsycą…” w reżyserii Tomasza Łysiaka.

Podczas seansu wśród gości zaproszonych przez Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, jako najwyższy przedstawiciel władzy NSZZ „Solidarność” gościł przewodniczący Regionu Mazowsze, Dariusz Paczuski, z którym rozmawiał Maciej Mechliński.

Maciej Mechliński (MM): Doczekaliśmy się pierwszego filmu o Krzyżu Wolności i Solidarności, jakie były Pana odczucia w czasie projekcji.

 Dariusz Paczuski (DP): Sam film to nie tylko upamiętnienie, ale i forma edukacji. Na projekcji obecna była młodzież, która mogła poznać bohaterów innego rodzaju, takich co nie walczyli z bronią w ręku. Bohaterów, których siła wynikała z wartości chrześcijańskich oraz doświadczenia wspólnoty zrodzonej w sierpniu 1980 roku. Z filmu dowiedzieliśmy się jak wyglądała historia rodzenia się tej wspólnoty, ale również procesu powstania Krzyża i osób za to odpowiedzialnych.

 MM: No właśnie, na sali obecny był Tadeusz Wojciech Drwal, który krzyż zaprojektował oraz przede wszystkim uhonorowani tym odznaczeniem.

DP: Tak to prawda. Można było obcować z tą podniosłą atmosferą, gdyż wśród zaproszonych znalazły się takie osoby jak; Pani poseł Ewa Tomaszewska, czy sama Irena Zofia Romaszewska. Dlatego tym bardziej czułem się niezręcznie w tej całej otoczce, która towarzyszyła filmowi.

 MM: Nie dało się nie zauważyć, iż podczas trwania całej uroczystości łącznie z projekcją filmu – Pan Przewodniczący stał. 

DP: Bo to zupełnie nie tak powinno wyglądać. Pokaz takiego filmu powinien być świętem dla „Solidarności”, która stała za zwycięstwem z komunizmem. Tymczasem można było odnieść wrażenie, że jest to pokaz dla osób, które po prostu chcą się ogrzać blisko nazwy NSZZ „Solidarność”.  Dwa najważniejsze rzędy zajmowało kierownictwo IPN-u, osoby, które w większości urodziły się już kiedy Solidarność istniała. Niestety nie znaleźli oni miejsca, aby osoby reprezentujące obecne władze NSZZ „Solidarność” usiadły obok nich. Dlatego postanowiłem wyrazić swój sprzeciw wobec takiego postępowania stojąc przez cały pokaz.

 MM: Czy oznacza to, że IPN nie podołał sprawom organizacyjnym jako instytucja?

 DP: Absolutnie nie. Organizacja, a szczególnie pracownicy IPN-u obsługujący wydarzenie, wykazali się wysokim profesjonalizmem. Mówimy o osobach decyzyjnych w Instytucie. Proszę sobie wyobrazić, że zarówno na to wydarzenie, jak i na żadne inne nie zaprasza się obecnego Przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w Instytucie Pamięci Narodowej Kolegi Ireneusza Smółki reprezentującego również Zarząd Regionu Mazowsze, którego jest członkiem. A powinien on na każdej uroczystości, chociażby wręczania KWiS-ów, stać obok władz IPN-u jako wyrażenie szacunku ciągłości idei zrywu lat 80-tych. Jednak o czym my mówimy, na wspominanym pokazie, nie znalazło się obok szefostwa IPN-u miejsce dla zaproszonego obecnego przedstawiciela Komisji Krajowej, najwyższego rangą przedstawiciela NSZZ „Solidarność” obecnego na sali, czyli mnie. Tak jakby powiedziano nam w twarz, że jest stara „Solidarność” ta z lat 80-tych, która nam pomoże w karierach i ta nowa, którą możemy lekceważyć. Dobitnie pokazało to wyczytywanie gości zaproszonych na pokaz, podziękowano za przybycie wszystkim oprócz właśnie osób z obecnej władzy NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze.

 MM: To przykre i miejmy nadzieję, ze to tylko rysa na słusznej idei jaką niesie IPN.

 DP: Podkreślę jedno, IPN to wspaniała instytucja, która jest bardzo potrzebna całej Polsce. Problemem nie jest sam IPN, tylko jak zwykle czynnik ludzki. Ktoś zapomniał, że gdyby nie NSZZ „Solidarność” i walka osób odznaczonymi Krzyżami Wolności i Solidarności, nie było by IPN-u.

 

MM: Dziękuje za rozmowę.

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz