Obrady sejmowej Komisji Zdrowia

3 stycznia br. obradowała sejmowa Komisja Zdrowia, której głównym punktem było zaopiniowanie wniosku o odwołanie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Wniosek złożył klub PiS a w imieniu wnioskodawców uzasadnienie przedstawił poseł B. Piecha. Podkreślił, iż wniosek o odwołanie Arłukowicza nie wynika tylko ze zdania opozycji, ale jest głosem wielu milionów Polaków, którzy zwłaszcza w ostatnich miesiącach doświadczyli wielu problemów w dostępności do świadczeń zdrowotnych. Kierowanie resortem przez ministra poseł-wnioskodawca nazwał „przyklejaniem plastrów” zamiast wprowadzaniem kompleksowych działań naprawczych. Istotnie, w minionym roku ministerstwo przygotowało dwie i to wymuszone życiem nowelizacje ustaw refundacyjnej i o działalności leczniczej. Obie nowelizacje przeprowadzone pod presją opozycji, która wcześniej przygotowała i złożyła do laski marszałkowskiej własne projekty koniecznych zmian.
W dyskusji nad wnioskiem głos zabierali posłowie PiS, SLD i PO. Ci ostatni bronili swojego ministra, niestety, nie mając argumentów merytorycznych, winy upatrywali w… działaniach opozycji. Jako pierwszy, odnosząc się do zarzutów zaatakował minister Arłukowicz, który nie wahał się za własne zaniedbania obwiniać… nieżyjącego od blisko czterech lat profesora Zbigniewa Religę! Arogancja zamiast merytoryczności i przekroczenie granicy zachowań powszechnie uznawanych za standard. To refleksje po wystąpieniu obecnego ministra zdrowia. Nie odpowiedział na żadne pytania, również te bardzo konkretne zadawane przez partnerów społecznych. Przewodniczące związków zawodowych: Borchulska, Ochman i Michalska pytały m.in. o przyszłość Państwowej Inspekcji Sanitarnej, przekształcanych szpitali, braki w kasie NFZ. W swoich wystąpieniach podkreślały lekceważące podejście resortu do dialogu społecznego i przyjmowanych w uzgodnieniu zobowiązań. Ministerstwo pod kierunkiem Arłukowicza pozoruje dialog i nie podejmuje żadnych działań, które mogłyby poprawić dramatyczną sytuację opieki zdrowotnej. Nic więc dziwnego, że minister, zdając sobie sprawę z przewagi arytmetycznej, nie silił się nawet na przedstawienie jakichkolwiek planów naprawczych resortu. A przecież miały być pełne szuflady pomysłów własnych i tych zostawionych przez poprzedniczkę. Dziś ministra stać było tylko na brutalny atak na zmarłego dawno prof. Religę, który cieszył się wielkim i niekwestionowanym autorytetem wśród Polaków i na ataki ad personam wobec posłów opozycji. Takie zachowanie wzbudziło niesmak na sali i wywołało sprzeciw prowadzącego obrady. Komisja większością głosów rządzącej koalicji zaopiniowała negatywnie wniosek – minister zapewne ocali swoje stanowisko, ale posiedzenie pokazało że nigdy nie powinien się na nim znaleźć…

www.solidarnosc.org.pl/soz/

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz