Uroczystości pogrzebowe, salwy honorowe, żałobne pieśni i modlitwy w intencji ofiar i ich rodzin – tak wyglądał miniony tydzień w Polsce. W całym kraju tysiące ludzi towarzyszyło w ostatniej drodze ofiarom katastrofy prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia br. Mimo, że ogłoszona żałoba narodowa skończyła się, trudno nam o niej zapomnieć nawet na chwilę. Nasze serca przepełnione są smutkiem i bólem. Takie przeżycia trudno wyrazić słowami…
W południe, w sobotę, 17 kwietnia na pl. Piłsudskiego ponad 100 tys. osób uczestniczyło we Mszy św. w intencji 96 ofiar katastrofy.
W uroczystości żałobnej uczestniczyli: rodziny tragicznie zmarłych, m.in. córka Lecha i Marii Kaczyńskich – Marta, brat prezydenta Jarosław Kaczyński, przedstawiciele najwyższych władz państwowych, wojska, duchowieństwa, instytucji państwowych, reprezentanci korpusu dyplomatycznego a także członkowie NSZZ „Solidarność”.
Na Placu Piłsudskiego ustawiono wielki ekran, na którym widniały czarno-białe fotografie wszystkich ofiar katastrofy. Zdjęcia pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich otoczono biało-czerwoną obwódką.
Na początku uroczystości rozległ się dźwięk syren i dzwonów, a także melodia „Śpij kolego”, odegrana na trąbce przez żołnierza.
Na placu powiewały narodowe flagi przyniesione przez uczestników, wiele przepasanych kirem, sztandary „Solidarności”, portrety Lecha Kaczyńskiego, transparenty ze słowami pożegnania.
W pamięci zebranych pozostało wzruszające przemówienie szefa gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jednego z jego przyjaciół Macieja Łopińskiego. Łamiącym się głosem, z trudem powstrzymując łzy, wspominał, że Lech Kaczyński 10 kwietnia był tak jak każdego innego dnia na służbie Rzeczypospolitej; zmierzał do Katynia, aby oddać hołd ofiarom ludobójczego mordu sprzed 70 lat. Na tej drodze dosięgła go tragiczna śmierć. – Leszku, Leszku, słowa: patriotyzm, pamięć historyczna, polska tożsamość nie były dla Ciebie pustymi dźwiękami – mówił Łopiński.
Przypomniał, że prezydent zaprosił swoich współpracowników do Belwederu, gdy opracowywał ostatnią wersję swojego wystąpienia, które miał wygłosić w Katyniu. – Powiedziałeś nam wtedy, że prawda o Katyniu jest fundamentem wolnej RP, tak jak katyńskie kłamstwo było fundamentem PRL-u. Powiedziałeś też, że racje nie są rozłożone równo, między wszystkie narody, że rację mają ci, którzy walczą o wolność, sam też walczyłeś o wolność – mówił Łopiński.
W imieniu Rodzin Katyńskich przemówienie wygłosiła córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, Izabela. Przypomniała słowa swojego ojca, których nie zdążył powiedzieć podczas uroczystości katyńskich 10 kwietnia: „Pilnujcie godnej pamięci waszych przodków”.
„Nigdy nie pozwólcie, aby ta pamięć była zawłaszczana przez obce osoby, jak to niestety często ma miejsce. Przekażcie kiedyś to posłanie swoim dzieciom, nich ta pamięć trwa. Jeszcze raz powtarzam i zobowiązuję was – pilnujcie tego miejsca i pamięci waszych przodków” – cytowała ojca Sariusz-Skąpska. Podkreśliła, że to niewygłoszone w Katyniu przesłanie „nabrało siły testamentu”. „Rodziny Katyńskie nie pozwolą, aby teraz pokonał je ból. Będą trwały” – powiedziała.
Po państwowej części uroczystości, nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Józef Kowalczyk odprawił Mszę w intencji ofiar katastrofy. Zastąpił papieskiego delegata kard. Angela Sodano, który z powodu odwołania wszystkich lotów do Polski po wybuchu wulkanu na Islandii nie dotarł na sobotnie uroczystości. Dotarła homilia, którą miał wygłosić.
– Dzisiejsza modlitwa jest powierzaniem w ręce miłosiernego Boga wszystkich, którzy niespodziewanie zginęli w tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem, jak również rzesz żołnierzy polskich okrutnie zamordowanych w Katyniu w roku 1940 – podkreślił arcybiskup. – Niech na ich grobach powiewa zawsze biało-czerwona flaga ojczysta! A chwalebny krzyż Chrystusa na tych grobach niech przypomina nam zawsze o wierze tych, którzy nas poprzedzili w drodze do Domu Ojca. W ten sposób, duchu pocieszającej nas prawdy wiary o wspólnocie ze Świętymi, będziemy zawsze odczuwali, że są blisko nas – powiedział.
Rodziny zmarłych otrzymały różańce przekazane przez Benedykta XVI. Są one znakiem jedności z bliskimi ofiar.
Na Placu odbyła się też ekumeniczna modlitwa w intencji ofiar. Przedstawiciele Kościoła prawosławnego odśpiewali fragment panichidy, nabożeństwa żałobnego Kościołów wschodnich.
Na zakończenie głos zabrał przewodniczący episkopatu Polski abp Józef Michalik, którego słowa wierni wielokrotnie nagradzali brawami. Wspominał Lecha Kaczyńskiego i jego zasługi dla Polski. Podkreślił, że naród poprzez udział w uroczystościach żałobnych pokazuje, iż tragicznie zmarli byli ludźmi najwyższego szacunku, skoro w Polsce i na całym świecie reakcja na to wydarzenie jest tak niezwykła.
– Ta tragiczna śmierć ujawniła wiele spraw niezwykłych, ukazała nowe oblicze polskiego narodu, który może ma i wady, ale zobaczyliśmy i dotknęliśmy po prostu, jak wielkie ma serce – mówił abp Michalik.
Arcybiskup podkreślił, że ostatnie wydarzenia pokazały, iż w polskim narodzie jest siła, wrażliwość i poczucie godności, a w jego nauczycielach – mądrość. Duchowny przypomniał, że ofiary tragedii w Smoleńsku jechały do Katynia oddać cześć bohaterom nas wszystkich.
– Może trzeba było, aby świat na nowo dowiedział się o tym fakcie ukrywanym przez dziesiątki lat i aby spróbował odczytać to bolesne wydarzenie w innym, już nowym świetle –
powiedział arcybiskup Michalik.
Archikatedra Św. Jana w Warszawie
W uroczystym kondukcie, z Pałacu Prezydenckiego – który był domem Marii i Lecha Kaczyńskich przez niemal pięć lat – do warszawskiej Archikatedry odprowadziła parę prezydencką najbliższa rodzina, duchowieństwo, przedstawiciele wojska i tłumy Polaków zgromadzone na trasie przejazdu. Przejazdowi konduktu żałobnego towarzyszyły tłumy zebranych na warszawskich ulicach.
W archikatedrze św. Jana została odprawiona msza żałobna w intencji Lecha i Marii Kaczyńskich. Eucharystii przewodniczył metropolita warszawski Kazimierz Nycz a homilię wygłosił abp. Henryk Muszyński.
Arcybiskup Muszyński podkreślił patriotyczną postawę prezydenta i jego trwałe, pełne szacunku małżeństwo.
„Katyń powinien stać się swoistym Katharsis” powtórzył za historykiem Normanem Daviesem i podkreślił, że katastrofa w Smoleńsku oraz postawa Rosji mogą spełnić taką samą rolę jak niegdyś Solidarność w Polsce. „Otworzyć ich na koszmary z przeszłości” oraz dać oczyszczenie. „Obyśmy nie zaprzepaścili tej wyjątkowej szansy!”- zaapelował.
Po zakończeniu mszy odbyło się trwające do rana czuwanie.
Niedziela, 18 kwietnia
W niedzielę rano, trumny zostały wyprowadzone z Archikatedry i przewiezione na lotnisko wojskowe Okęcie. Kondukt miał wymiar symboliczny, pożegnania pary prezydenckiej z Warszawą. Trumny przejechały obok ratusza warszawskiego na pl. Bankowym, gdzie prezydent Kaczyński pełnił funkcję prezydenta stolicy i obok Muzeum Powstania Warszawskiego.
Następnie kondukt wiozący trumny z ciałami Lecha Kaczyńskiego oraz jego żony Marii dotarł przed Bazylikę Mariacką w Krakowie. U progu świątyni oczekiwał metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz w asyście duchowieństwa.
– Siostry i bracia, z wielkim wzruszeniem stajemy przy ciałach prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pana profesora Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Zginęli w katastrofie lotniczej wraz z innymi ważnymi osobami z życia publicznego naszego państwa w czasie pełnienia swej służby – mówił kard. Stanisław Dziwisz przed wprowadzeniem trumien do świątyni.
– Dziękujemy dobremu Bogu za wszelkie dobro, jakiego udzielił naszemu Narodowi przez ich wierną służbę, przez postawę pełną miłości, uczciwości i dobroci – podkreślił metropolita krakowski.
W Bazylice Mariackiej trumny zostały umieszczone na katafalkach przed głównym ołtarzem Wita Stwosza, przy nich stanęła warta honorowa. Kościół został udekorowany flagami narodowymi i kwiatami. O godz. 14.00 rozpoczęła się uroczysta msza św. z udziałem oficjalnych delegacji. Mszę świętą celebrował nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk, który odczytał homilię przygotowaną przez kard. Sodano.
– 70 lat temu Katyń oddalił dwa narody, a ukrywanie prawdy o niewinnie przelanej krwi nie pozwalało zabliźnić się bolesnym ranom. Tragedia sprzed ośmiu dni wyzwoliła wiele pokładów dobra, tkwiących w osobach i narodach. Współczucie i pomoc, jakiej doświadczyliśmy w tych dniach od braci Rosjan, ożywia nadzieje na zbliżenie i pojednanie naszych dwóch słowiańskich narodów – powiedział rozpoczynając celebrę kard. Stanisław Dziwisz.
– Te słowa kieruję do pana prezydenta Rosji – powiedział metropolita krakowski, zwracając się do obecnego na mszy prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Dodał, że pojednanie jest zadaniem dla naszego pokolenia. Podejmijmy je wielkodusznie – apelował. Przypomniał, że prosił o to również zmarły prezydent, a w przemówieniu, którego już nie wygłosił w Katyniu, znalazły się słowa: „drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając się”.
– Ofiara tragicznie zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem nie może być daremna i powinna wzywać do pojednania polsko-polskiego i polsko-rosyjskiego – powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski w wystąpieniu na zakończenie niedzielnej mszy. Podkreślił, że głos krakowskiego Dzwonu Zygmunta wzywa wszystkich, by śmierć 96 Polek i Polaków „nie była ofiarą daremną” i by „poczucie wspólnoty, opłakującej tragicznie zmarłych pielgrzymów polskiej sprawy przyniosło dobre owoce”. Jak dodał, głos Dzwonu Zygmunta wzywa, „byśmy pogrążeni w żałobie potrafili wspólnie stanąć po stronie wolności, solidarności i prawdy”.
Marszałek przypomniał, że w Katyniu Lech Kaczyński miał wygłosić ważne słowa, przypominające o tragedii z 1940 roku, „że Katyń był bolesną raną polskiej historii i na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami”. Jak zauważył, prezydent nie zdążył już zaapelować, by „katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić”. – Ten swoisty testament (…) trzeba wypełnić dobrą treścią zbliżenia i pojednania – zaapelował.
– Lech Kaczyński jak nikt dochował wierności wartościom Solidarności; z dumą będziemy o nim mówić „człowiek Solidarności” – powiedział szef NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek. Dodał, że prezydent przypomniał, co to znaczy być Polakiem, a przykład jego życia i dramatyczna śmierć na nowo rozpaliły w sercach Polaków ducha Solidarności.
Ok. 150 tys. osób wzięło udział w uroczystościach pogrzebowych Pary Prezydenckiej. Na krakowskim Rynku i w jego pobliżu było ok. 45 tys. osób. Około 100 tys. zgromadziło się na krakowskich Błoniach i wzdłuż trasy przemarszu konduktu, a kolejne kilka tysięcy – przy Sanktuarium w Łagiewnikach. W czasie uroczystości w świątyni było około 700 gości, w tym delegacje zagraniczne.
Wśród zapowiedzianych zagranicznych gości w uroczystościach uczestniczyli m.in.: prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, prezydent Niemiec Horst Koehler, premier Estonii A. Ansip, prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, prezydent Czech Vaclav Klaus, prezydent Łotwy Valdis Zatlers, prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, premier Maroka Abbas El Fassi. Do Bazyliki przybył także szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Złożenie trumien do sarkofagu odbyło się tylko w obecności najbliższej rodziny i przyjaciół.
Temu ostatniemu momentowi uroczystości pogrzebowych towarzyszył salut narodowy – 21 salw artyleryjskich oddanych w hołdzie parze prezydenckiej. Salut narodowy oddało 6 armat salutacyjnych Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, wzorowanych na haubicach z 1939 roku.
Trumny Lecha i Marii Kaczyńskich złożono do sarkofagu umieszczonego w pomieszczeniu przed kryptą Józefa Piłsudskiego pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Krypta nazywana kryptą Piłsudskiego jest ostatnią na trasie zwiedzania grobów królewskich w katedrze na Wawelu. Wchodzi się do niej po opuszczeniu Krypty Wazów, obok umieszczonej w ścianie urny z ziemią z Katynia oraz pamiątkowej tablicy wmurowanej w 1990 r. z okazji 50. rocznicy zbrodni katyńskiej. W krypcie na kamiennym postumencie znajduje się metalowa trumna z ciałem marszałka Józefa Piłsudskiego.
Złożenie trumien w krypcie poprzedziło krótkie liturgiczne pożegnanie pary prezydenckiej w katedrze na Wawelu. Poprowadził je kardynał Stanisław Dziwisz. Trumny Lecha i Marii Kaczyńskich stały przed ołtarzem koronacyjnym królów polskich na katafalkach nakrytych czarną tkaniną z motywami lilii andegaweńskiej.
W tej części uroczystości uczestniczyli, oprócz rodziny, także przedstawiciele władz polskich oraz delegacje zagraniczne. Obecny był m.in. prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, który przybył do Krakowa spóźniony i nie uczestniczył w mszy pogrzebowej w Bazylice Mariackiej.
Z Bazyliki Mariackiej na Wawel Parę Prezydencką odprowadził kondukt żałobny, w którym szło kilkaset osób. Gdy kondukt mijał usytuowany u stóp Wawelu Krzyż Katyński, zabrzmiał Dzwon Zygmunta. Trumny przewożono na lawetach armatnich niemal do samego Wawelu, w ostatniej części trasy żołnierze nieśli je na ramionach.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!